Dlaczego nie mogę się cieszyć ?

Znowu jestem smutny i zmęczony.

Nie chcę, żeby inni zobaczyli jak jest naprawdę.

Wstyd mi się przyznać, że nic mi się nie chce.

Nie powinienem się bać, przecież robiłem to wiele razy.

Powinienem być silny, nie mam powodu do zmartwień.

Te i wiele podobnych myśli towarzyszy nam w sytuacji pogorszenia nastroju, spadku formy, a wreszcie wystąpienia objawów depresji. Zaprzeczenie i negacja przeżywanych uczuć prowadzi w rezultacie do ich nasilenia. Wynika to z faktu, iż boimy się swoich słabych stron i trudności, które pojawiają się w życiu. Nie tolerujemy wątpliwości, poczucia zagubienia, bezradności. Oczekujemy od siebie zdecydowania, dobrego radzenia sobie ze stresem. Przyczyn należy szukać w naszej kulturze, która promuje głównie pozytywne emocje, a także w sposobie wychowania, w którym zabrakło rozmów na temat różnych uczuć.

W obliczu tych przekonań stany depresyjne, czy depresja rozumiana jako reakcja na sytuacje stresowe staje się powodem wstydu i napiętnowania.

Kiedy pojawiają się objawy depresji: lęk, brak motywacji do działania, obniżony nastrój, pierwszą naszą reakcją na nie jest sprzeciw i brak akceptacji choroby. Zalecenie lekarza o długotrwałym przyjmowaniu leków i podjęciu psychoterapii często budzi zdziwienie i niedowierzanie. Wydaje nam się, że przecież powinniśmy sami umieć sobie poradzić.

Tymczasem umiejętność przyjęcia pomocy, czy to ze strony specjalistów, czy bliskich osób i przyznanie się do zachorowania, czy też kryzysu psychicznego daje prawdziwą szansę na przezwyciężenie go i dalszy rozwój. Paradoksalnie, przyznanie się do słabości i „nieradzenia sobie” stwarza możliwość wyjścia z depresji. „Wyrzucanie sobie” zachorowania utrwala negatywny obraz samego siebie, wzmaga poczucie winy, a tym samym wzmacnia objawy depresji.

Ważne, aby zrozumieć powody kryzysu i dokonać potrzebnych zmian w życiu. Często przyczyny te sięgają całego naszego życia, a bieżąca sytuacja była tylko okazją dla ich ujścia.

W ujęciu psychodynamicznym depresja rozumiana jest m.in. jako „zamrożenie uczuć”. Zamrożeniu, czy wytłumieniu ulegają takie nieprzyjemne uczucia jak: złość, smutek, poczucie straty, poczucie porażki, rozczarowanie. „ Nie dopuszczane” do głosu z czasem powodują objawy somatyczne, brak energii i siły do działania. Depresja, która potocznie rozumiana jest jako załamanie, czy poddanie się, jest w gruncie rzeczy nie poddawaniem się takim stanom, jak żałoba, porażka, złość. Im bardziej walczymy z tym co nieuniknione w życiu, tym mocniej te uczucia utrwalają się, ale w formie przewlekłych objawów. Stan depresyjny jest zatem sygnałem, że próbujemy o czymś nie myśleć, czegoś nie czuć, czegoś ważnego w naszym życiu nie widzieć.

Dzięki leczeniu depresji mamy szansę lepiej zrozumieć siebie, swoje otoczenie, ale też dokonać potrzebnych zmian w dotychczasowym, często nawykowym sposobie myślenia i reagowania. Możemy także zweryfikować nasz system wartości i odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla nas naprawdę ważne.

Przykład:

Andrzej ma 34 lata. Mieszka sam, rok temu rozstał się ze swoją długoletnią partnerką, z którą ma sześcioletniego syna. Od 2 lat pracuje na dwóch etatach w firmach ochroniarskich w charakterze specjalisty sprzedaży. Skończył Szkołę Policyjną i przez wiele lat pracował w policji. Zmienił pracę z powodu niskich zarobków, chociaż sprawiała mu dużą satysfakcję. Obecne zajęcie traktuje jako przejściowe, będąc w związku postawił sobie za cel zbudowanie domu dla swojej rodziny. Prowizyjny system wynagrodzenia sprawia, że pracuje po 14 godzin dziennie, aby jak najwięcej zarobić.

W ostatnim czasie z powodu nasilających się kłopotów ze snem ( wczesnego wybudzania się i trudności w zasypianiu ) zgłosił się do lekarza rodzinnego, który skierował go do psychiatry w celu dobrania odpowiednich leków. Po przeprowadzeniu szczegółowego wywiadu przez lekarza okazało się, że problemom ze snem towarzyszy uczucie ciągłego zmęczenia, brak zaangażowania w pracę, unikanie sytuacji towarzyskich, lęk w kontaktach z klientami, którego wcześniej nie było, a także brak wiary w przyszłość, pesymizm, Andrzej usłyszał, że opisane objawy świadczą o depresji i oprócz leków przeciwdepresyjnych dostał zalecenie rozpoczęcia psychoterapii.

Długo rozważał propozycję lekarza i miał wątpliwości, czy potrzebuje tak intensywnej pomocy. Nasilająca się bezsenność skłoniła go jednak do wzięcia leków. Postanowił też spotkać się chociaż raz z psychologiem, aby sprawdzić na czym polega psychoterapia. Podczas kilku wstępnych konsultacji wspólnie z terapeutą zastanawiał się na czym polega jego niechęć do korzystania z leczenia.

Andrzej przyznał się, że uczęszczanie na terapię i przyjmowanie leków świadczy dla niego o tym, że jest słabym człowiekiem. Uznanie przez niego faktu, że ma problemy psychiczne, że zachorował na depresję sprawia, że czuje się gorszy od innych, myśli o sobie, że nie poradził sobie ze stresem w życiu. Przyznanie się do tej „słabości” wobec rodziny, czy przyjaciół nie wchodzi w grę – obawia się wyśmiania i negatywnych ocen z ich strony.

Zarówno w domu rodzinnym, a później w szkole i w pracy w policji wymagano od niego skutecznego działania. Okazywanie emocji, czy bezradność były negatywnie oceniane, a w domu karane przez ojca. Andrzej dobrze pamięta sytuację ze szkoły, kiedy został zaatakowany przez chłopców ze starszej klasy. Bronił się, ale ich było więcej. Przyszedł do domu posiniaczony i zapłakany, a ojciec tylko drwił z niego, wymierzył mu policzek i przez wiele dni dawał do zrozumienia, że syn go rozczarował. Mama Andrzeja była przeciwieństwem ojca, ciągle się o niego bała i nadmiernie troszczyła. Na trudne sytuacje reagowała dużym lękiem, wpadała w panikę, często płakała. Andrzej do dziś pilnuje się, żeby nie mówić jej o wielu rzeczach, bo obawia się jej silnej reakcji, zdenerwowania. Relacje z ojcem pozostały napięte przez całe życie. Andrzej czuje się przez niego krytykowany i poniżany. Ojciec wyraźnie daje do zrozumienia, że jest niezadowolony z wyborów zawodowych syna, miał wobec niego inne oczekiwania, których Andrzej nie spełnił. Dodatkowo brak ślubu i rozpad związku powoduje, że ojciec nazywa Andrzeja nieudacznikiem życiowym.

Andrzej w całym swoim dorosłym życiu starał się odciąć od wpływu rodziców. Ograniczył kontakty z nimi i próbował budować solidne podstawy dla swojej przyszłości. Jest bardzo sumiennym pracownikiem, zawsze stara się spełnić oczekiwania przełożonych, a za każdą porażkę długo się obwinia. Rozpad swojego związku również traktuje jako porażkę i wyrzuca sobie błędy, które popełnił. Jednocześnie bardzo angażuje się w relacje z innymi ludźmi, zawsze stara się spełnić ich prośby, nawet kosztem swojego czasu, czy zmęczenia. W ostatnim okresie z powodu pracy na dwóch etatach przestał uprawiać sport i realizować jakiekolwiek swoje zainteresowania. Problemy ze snem, nasilający się niepokój, apatię traktuje, jako „słabość organizmu”, którą należy zwalczyć. Bardzo trudno przyjąć mu, to o czym mówi psycholog, że wymagania jakie sam sobie stawia, brak odpoczynku i relaksu i negatywne myślenie o sobie są powodem jego depresji. Powoli zaczyna rozumieć, że im bardziej zarzuca sobie słabość, brak odporności, tym gorzej sam ze sobą się czuje. Widzi, jak bardzo dotychczasowy sposób myślenia wpływa na jego samopoczucie. Psycholog próbuje mu pokazać, jak powtarza wobec siebie, to co czynił jego ojciec, jak sam siebie krytykuje i poniża.

Taki krytyczny, a nie rozumiejący stosunek do siebie sprawia, że w sytuacji zmian, stresu, czy zwiększonego wysiłku, kiedy kondycja psychofizyczna pogarsza się nie potrafimy sobie odpuścić i pozwolić na zmęczenie, czy gorsze samopoczucie. Zamiast przyjrzeć się swoim uczuciom, wyjść naprzeciw potrzebie odpoczynku, czy skorzystania z pomocy jesteśmy skłonni skarcić się za to, że przestaliśmy funkcjonować tak dobrze, jak kiedyś. Taka postawa w rezultacie nasila objawy depresyjne, bo rodzi silny wewnętrzny konflikt pomiędzy prawdziwymi potrzebami, a niemożliwymi do zrealizowania wymaganiami.

Pierwszym krokiem do wyjścia z depresji jest akceptacja tej „słabości”, jaką jest choroba. Duża część pracy terapeutycznej polega na zmianie krytycznego stosunku do siebie na bardziej rozumiejący i analizujący szerszy kontekst pewnych zdarzeń. Patrząc na depresję z tej perspektywy, zachorowanie i podjęcie właściwego leczenia może być źródłem ważnej zmiany w dotychczasowym funkcjonowaniu, która przygotowuje do lepszego radzenia sobie stresem w przyszłości.

Justyna Glińska

Justyna Glińska

Psycholog, certyfikowana psychoterapeutka Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i specjalistka terapii uzależnień. Obecnie kształci się w zakresie seksuologii klinicznej. Prowadzi psychoterapię indywidualną i grupową w podejściu psychodynamicznym oraz terapię par w nurcie integracyjnym. Posiada ponad 20 lat doświadczenia zawodowego. Od 2006 roku współprowadzi Poradnię Psychologiczną Centrum-Ja. Pracuje z osobami dorosłymi cierpiącymi na depresję, zaburzenia lękowe, zaburzenia obsesyjno – kompulsyjne, zaburzenia odżywiania i zaburzenia osobowości, jak również z osobami doświadczającymi przemocy, z osobami uzależnionymi, członkami ich rodzin, a także z osobami z podwójną diagnozą. Leczy zarówno uzależnienia od substancji, jak i uzależnienia behawioralne. Pomaga parom i osobom indywidualnym w problemach seksuologicznych. Ukończyła Szkołę Psychoterapii Psychodynamicznej w Laboratorium Psychoedukacji, Studium Terapii Uzależnień i Współuzależnienia oraz Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie w Instytucie Psychologii Zdrowia oraz szkolenie z zakresu terapii par i małżeństw w podejściu zintegrowanym pod patronatem Krakowskiej Fundacji Rozwoju Psychoterapii.