Depresja lękowa jako przykład niejednorodności obrazu depresji

Ryzyko przeżycia przynajmniej raz w życiu stanu depresyjnego dotyczy co piątej osoby. Jesteśmy zatem skazani na zetknięcie się z tą chorobą w naszym życiu bowiem depresja może dopaść nas samych albo bliskie nam osoby. Jak rozpoznać czy mamy do czynienia z depresją czy tylko gorszym nastrojem, chwilowym spadkiem formy psychicznej?

Nie ma wątpliwości co do tego, jakie są główne objawy depresji – długotrwały smutek, brak energii, niezdolność do odczuwania przyjemności, pesymistyczne postrzeganie rzeczywistości, brak nadziei. Jednak różnorodność przebiegu depresji jest tak duża, że od początku psychiatrii jako nauki, lekarze próbowali różnicować rodzaje zaburzeń depresyjnych.

W niniejszym artykule chciałbym przypomnieć depresję lękową nazywaną też depresją neurotyczną. Z pacjentami o tym typie zaburzeń depresyjnych spotykam się w mojej praktyce lekarskiej bardzo często. Chorzy ci mają łagodniejsze objawy depresyjne (w porównaniu do depresji ciężkiej, dawniej nazywanej melancholiczną), natomiast odczuwają długotrwale utrzymujący się lęk – szczególnie dotkliwie odczuwany we wczesnych godzinach porannych oraz przed zaśnięciem. Charakterystyczne dla tego rodzaju depresji są także: niepokój psychoruchowy, napięcie, skłonność do częstego zamartwiania się, zwiększona reaktywność na bodźce stresujące, zaburzenia koncentracji uwagi, bezsenność. Pacjenci ci wypowiadają także o wiele więcej skarg na dolegliwości fizyczne nie wynikające z chorób ogólnomedycznych np. szybko pojawiające się uczucie wyczerpania, ucisk i zawroty głowy, wahania tętna i ciśnienia tętniczego, zaburzenia funkcjonowania przewodu pokarmowego z wahaniami łaknienia w ciągu dnia (np. dopołudniowe nudności, bóle brzucha i brak apetytu a wieczorem „wilczy” głód – szczególnie na słodycze). Charakterystyczna jest także przewlekłość przebiegu depresji neurotycznej – bez wyraźnie zaznaczonych epizodów. Przewlekły przebieg nie oznacza jednak, że nie występują u tych pacjentów epizodyczne zaostrzenia związane ze wspomnianą ogromną wrażliwością na stresory psychospołeczne – wówczas mogą wystąpić objawy depresji ciężkiej z towarzyszącym dużym ryzykiem samobójczym.

Wciąż jeszcze jest spora grupa takich pacjentów, którzy nie chcą przyznać się przed rodziną, czy nawet samym sobą, że mają depresję. Należy pamiętać, że lęk i bezsenność maskując inne objawy depresji sprawiają, że pacjent może bagatelizować obniżony nastrój i brak energii jako rezultat przewlekającego się napięcia psychicznego, niewysypiania się, wyczerpania fizycznego. Zwykle zgłaszają się ze swoimi dolegliwościami do lekarzy rodzinnych oczekując tylko leków uspokajających i nasennych (np. diazepam, oksazepam, estazolam, lorazepam, alprazolam). Niestety leczenie depresji, a zwłaszcza depresji lękowej, farmaceutykami uspokajającymi z grupy benzodiazepin jest nagminne. Prowadzi to nieuchronnie do uzależnienia, a to niezwykle komplikuje skuteczne leczenia samej depresji. Antydepresanty działają także przeciwlękowo i mogą wpływać na unormowanie rytmu snu i czuwania, który jest niezwykle istotny. Odpowiedni dobór leków zależy od wiedzy oraz doświadczenia lekarza i wpływa na dobrą tolerancję terapii. Jest to szczególnie ważne u pacjentów bardzo łatwo wycofujących się z leczenia z powodu skutków ubocznych, które zwykle są najdotkliwsze w pierwszych 2 tyg. leczenia.

Psychiatrzy, przy obecnym stanie farmakoterapii, są w stanie wyprowadzić ogromną większość cierpiących na depresję pacjentów przy użyciu bezpiecznych i dobrze tolerowanych leków. Dlatego zawsze serdecznie zachęcamy pacjentów z problemami psychicznymi, jak i leczących ich psychoterapeutów i lekarzy chorób somatycznych, do konsultowania się ze specjalistami w dziedzinie psychiatrii.

dr Tomasz Krasowski

Depresja jako skutek nadmiernych wymagań

Julia nigdy nie miała większych problemów z nauką, zawsze była jedną z lepszych w klasie, świetnie zdała międzynarodową maturę, dostała się na wymarzone, zagraniczne studia. W połowie pierwszego roku wróciła do domu i przez dwa tygodnie nie wychodziła z pokoju, ciągle się uczyła i nie chciała rozmawiać z rodzicami, była apatyczna i niewiele jadła. Dopiero, gdy przed powrotem na studia oświadczyła, że nigdzie się nie wybiera, bo jest za słabo przygotowana do egzaminów zaniepokoiła rodziców. Znaleźli dla córki terapeutę, przed którym podczas licznych sesji wyznała, że pierwszy raz w życiu wiele rzeczy jej się nie udaje, nie wszystko od razu zalicza i doświadcza dezaprobaty ze strony wykładowców. W grupie są lepsi od niej. Już po kilku miesiącach studiów poczuła się bezwartościowa i zniechęcona do dalszej pracy.

Julia jest osobą, która w wyniku nadmiernych oczekiwań, formułowanych w dzieciństwie, a później przez nią samą w życiu dorosłym, w momencie niemożności spełnienia ich popadła w depresję. Wysokie oczekiwania pierwotnie stawiane były przez rodziców, w komunikatach które słyszała, gdy dostała gorszą ocenę w szkole np. „stać cię na więcej”. Była także porównywana do starszego brata, który zwykle był „do przodu” w wielu kwestiach. Dość szybko sama nauczyła się porównywać do innych, gdy wypadała gorzej następnym razem robiła wszystko, aby być lepsza od koleżanki. Jednocześnie bardzo źle znosiła wszelkie drobne porażki. Brała się do dalszej pracy, jednak miała tendencję, aby zamykać się wtedy w sobie i myśleć, że jest do niczego. Zmiana środowiska i kontakt z ludźmi, którzy są równie uzdolnieni jak ona sprawił, że przestała czuć się najlepsza, a w przypadku jakichkolwiek potknięć i porażek czuła się najgorsza. Taka ocena siebie sprawiała, że wycofywała się z kontaktów towarzyskich, miała problemy z koncentracją i z pamięcią, traciła motywację do dalszej nauki i nie miała siły chodzić na zajęcia.

To, czego doświadczyła Julia nazywane jest też depresją narcystyczną. Osobowość narcystyczna, to zespół cech, opartych na niskim poczuciu własnej wartości, a dokładnie wartości opartej na ocenie innych i ciągłej próbie odgadnięcia i dostosowania się do oczekiwań innych. Gdy ta ocena nie jest pozytywna, poczucie wartości spada tak drastycznie, że taka osoba czuje się właściwie bezwartościowa. Doświadcza wtedy uczucia pustki i braku chęci do jakiegokolwiek działania. Dopóki taka osoba nie skorzysta z pomocy, często znajduje się dodatkowo pod silną presją z powodu niewystarczająco dobrze wykonanych zadań. Towarzyszy temu silne poczucie winy i lęk przed kolejną porażką. Te uczucia tak osłabiają wydajność i możliwości, że istotnie przy towarzyszących temu objawach depresyjnych trudno jest wykonywać swoje zadania dobrze, i tak koło się zamyka.

Pomoc takiej osobie polega na pokazaniu wpływu jej myślenia o sobie na samopoczucie. Pokazaniu negatywnych konsekwencji porównywania się do innych, bo „zawsze znajdą się lepsi”. Ważne też, aby uświadomiła sobie mechanizm powtarzania: że to co wcześniej robili wobec niej jej rodzice ( stawianie wymagań, porównywanie ) obecnie robi wobec siebie i jej to zupełnie nie służy. Niezbędna jest też praca nad zbudowaniem prawdziwego „ja”, opartego na rozpoznawaniu własnych uczuć i pragnień, a także dążeniu do ich realizacji nierzadko w kontrze z oczekiwaniami innych.

Julia zrezygnowała ze studiów za granicą. Rozpoczęła naukę w Polsce, w miejscu gdzie nie było tak dużej rywalizacji i gdzie mogła być „średnia”. Nadal bardzo przeżywa porażkę, jednak potrafi wtedy myśleć o sobie dobrze na podstawie innych dziedzin swojego życia. Stała się spokojniejsza, nie czuje, że ciągle musi innym i sobie coś udowodnić.

Justyna Glińska
Psycholog

Leczenie zaburzeń depresyjnych

Depresja jest problemem, który dotyka coraz większą grupę ludzi. Uznawana jest obecnie za chorobę XXI wieku czy też za chorobę cywilizacyjną. Każdego roku liczba osób, u których rozpoznaje się zaburzenia depresyjne wzrasta, zarówno na świecie, jak i w Polsce. Jest to spowodowane coraz większą szybkością życia i towarzyszącym jej stresem, wymaganiami, jakie każdego dnia musimy spełniać, zmianą wzorca rodzinnego (coraz więcej osób żyjących samotnie czy w nieformalnych związkach, wzrastająca liczba rozwodów).

Depresja to tak naprawdę zróżnicowana grupa kilku zaburzeń, które klasyfikujemy np. jako zaburzenia depresyjne nawracające, reakcje adaptacyjne, dystymie. Zależnie od konkretnego rozpoznania obraz kliniczny choroby może się różnić, ale zawsze występują przynajmniej niektóre z podstawowych objawów depresji, do których zaliczamy:

  • spadek lub znaczne wahania nastroju (również drażliwość- która szczególnie często występuje w depresji u osób po 65 roku życia)
  • spadek aktywności, motywacji do działania
  • zmniejszenie odczuwania przyjemności
  • lęk
  • zaburzenia rytmów dobowych, w tym zaburzenia snu
  • zmiana apetytu, libido
  • objawy somatyczne, tj. objawy „z ciała”, np. ból głowy, bóle brzucha
  • poczucie niskiej wartości, poczucie winy
  • „czarne” widzenie przyszłości, siebie i świata
  • myśli samobójcze i – w skrajnym przypadku – zamiary samobójcze

Występowanie któregoś z tych objawów nie przesądza o rozpoznaniu depresji. Jeśli jednak występuje ich kilka, a ich nasilenie jest znaczne, można z dużą dozą prawdopodobieństwa rozpoznać tą chorobę.

Gdy podejrzewamy u siebie depresję, warto pomyśleć o leczeniu, gdyż nie leczona choroba może się nasilać, jest przy tym stanem bardzo inwalidyzującym funkcjonowanie Pacjenta i potencjalnie śmiertelnym. I dlatego, jeśli ktoś ma myśli i tendencje samobójcze wymaga to zawsze pilnej konsultacji psychiatrycznej.

W leczeniu depresji stosuje się różne metody, wśród których podstawową jest wciąż farmakoterapia (czyli leki przeciwdepresyjne). Obecnie mamy dostępne tzw. leki przeciwdepresyjne nowej generacji, które w porównaniu do leków starszych mają zbliżoną skuteczność, a charakteryzują się znacznie lepszą tolerancją (tzn. powodują istotnie mniej działań niepożądanych).

Wszystkie leki przeciwdepresyjne mają zbliżone do siebie działanie na poziomie ogólnym, tzn. poprawiają nastrój, zwiększają aktywność, zmniejszają lęk. Jednocześnie różnią się bardzo jeśli idzie o szczegóły – jeden lek bardziej wpływa na aktywność, inny poprawia sen, kolejny działa najsilniej przeciwlękowo, jeszcze inny ma najmniej działań niepożądanych. I właśnie dobór odpowiedniego, najlepszego leku dla każdego pacjenta jest sprawą najważniejsza. To, jakie skargi Pacjent zgłasza i jakie objawy mu najbardziej przeszkadzają, determinuje dobór odpowiedniego preparatu.

Leczenie epizodu depresyjnego trwa zazwyczaj od kilku miesięcy do nawet kilku lat, w zależności od stopnia nasilenia objawów, szybkości poprawy czy faktu, który to jest epizod depresyjny w życiu. Trzeba pamiętać, że poprawa pojawia się stopniowo, po mniej więcej 7-14 dniach. Każdy lek włączamy stopniowo, aby zminimalizować ewentualne działania niepożądane, które mogą występować przez kilka pierwszych dni.

PAMIĘTAJMY: nie ma jednego dobrego leku dla wszystkich pacjentów, ale dla każdego pacjenta jest możliwy dobór dobrego leku.

Na koniec warto dodać, że według badań najlepsze efekty leczenia daje leczenie skojarzone- farmako- i psychoterapia. Przy stosowaniu tych dwóch metod efekty są najszybsze i najbardziej trwałe.

Rafał Osiński

Dlaczego trzeba stracić, aby zyskać ? – psychoterapia depresji

Założenia psychodynamicznej terapii depresji opiszę na podstawie fikcyjnego przykładu. Pani Anna ma 29 lat. Od 9 lat pracuje w dziale PR dużego banku. Skończyła prawo i marzyła o zawodzie adwokata. Mieszka sama i ma za sobą kilka nieudanych związków z mężczyznami. Ma jedną bliską przyjaciółkę i niewielkie grono znajomych. Rzadko odwiedza starzejącą się już matkę, czuje do niej dużo żalu, za wychowanie oparte na kontroli, a pozbawione ciepła i rozmów. Ojciec Pani Anny zginął w wypadku samochodowym, gdy ta miała 9 lat. Trafia na psychoterapię z powodu rozwijających się od kilku miesięcy objawów depresji: kłopotów ze snem, wzmożonego apetytu, braku sił i energii aby podejmować codzienne czynności. Pani Anna chodzi do pracy, ale od dawna nie odczuwa w niej satysfakcji. Myśli o sobie i swojej przyszłości jednoznacznie negatywnie. Źle ocenia swoje kompetencje zawodowe i społeczne. Mówi: „Ludzie się ode mnie odsuwają, bo jestem smutna i zamknięta w sobie, nie awansują mnie, bo jestem przeciętna. Nic się nie zmieni w moim życiu, bo ja się nie zmienię, jestem do niczego”. Pani Anna nie płacze, wydaje się jakby skamieniała i bez życia.


Psychoterapia Pani Anny nie będzie ograniczona w czasie. Może potrwać kilka miesięcy, albo nawet lat. Potrzeba czasu, aby znaleźć źródła destrukcyjnych przekonań i niskiej samooceny. Aby stworzyć opartą na zaufaniu więź z psychoterapeutą, który będzie nam towarzyszył w przywoływaniu często bolesnych przeżyć.System destrukcyjnych przekonań to widzenie szklanki zawsze do połowy pustej. Odejście od pierwotnej ścieżki zawodowej- prawa, pozwala Pani Annie negatywnie oceniać siebie w tej sprawie. Od kilku lat takie myślenie skutecznie demotywuje ją do nauki przed egzaminem aplikacyjnym.Za rozstania z mężczyznami bierze całkowitą odpowiedzialność na siebie. Jest przekonana, że związki te nie udawały się, bo z nią jest „coś nie tak”. Po głębszej analizie poszczególnych relacji widać wyraźnie, że sytuacje te były dużo bardziej złożone, obie strony je współtworzyły. Na co dzień dominuje jednak jedna, powtarzająca się myśl: „Nie da się ze mną żyć, a co dopiero mnie kochać” – to przekonanie odbiera jakąkolwiek chęć, aby poznawać nowych ludzi.

Czarne myśli w dużym stopniu dotyczą przyszłości- „Jeśli do tej pory nic mi się nie udało, to z czasem może być tylko gorzej”. Pani Anna boleśnie przeżywa przemijanie. Z upływem lat odbiera sobie nadzieje na stworzenie rodziny i powrót do zawodu. Przez całe życie słyszała od matki i babki, że życie jest bardzo ciężkie i pełne przeszkód. ( Obie straciły mężów przedwcześnie i same borykały się z utrzymaniem domu i wychowaniem dzieci ). Wielokrotnie była porównywana do innych dzieci w szkole, a obecnie do swoich koleżanek, które już mają mężów i dzieci. Zawsze znaleźli się lepsi. Teraz sama skutecznie ich szuka,aby potwierdzić znane już przekonania na swój temat.

Pani Anna każdego dnia powtarza sobie całą listę bardzo negatywnych myśli na swój temat, które z kolei generują poczucie winy i lęk, odbierają jej siły do działania. Po kilku miesiącach wspólnej pracy P. Anna już rozpoznaje ten łańcuszek: NEGATYWNE MYŚLI – LĘK, SMUTEK, POCZUCIE WINY – BRAK AKTYWNOŚCI. Widzi źródła swoich przekonań w przekazach z domu. Stara się budować nowy obraz siebie w oparciu o swoje mocne i słabe strony, a także weryfikując dotychczasowe oceny z tym, co myślą o niej inni. Mówiąc o sobie więcej innym słyszy informacje zwrotne, wiele z nich jest pozytywnych. Analizując swoje doświadczenia widzi ich złożoność. Dostrzega, że myślenie iż cały świat jest przeciwko niej, tak naprawdę chroniło ją przed podejmowaniem różnych wyzwań, a tym samym przed przeżywaniem frustracji, czy porażki.

Kolejnym etapem psychoterapii jest przywrócenie realistycznego obrazu innych ludzi- rodziców, rodzeństwa, partnerów. Pacjentka spostrzega swoją matkę, jako „tą złą”, zimną i zdystansowaną, a w swoim nieżyjącym ojcu widzi wszystkie pozytywne cechy- opiekuńczość, ciepło, inteligencję. Ważna w psychoterapii jest możliwość rehabilitacji rodziców, do których żywimy negatywne uczucia. Zamiana nagromadzonej przez lata niechęci, czasem nienawiści do nich, w zdrową, adekwatną złość, mówienie nie, gdy przekraczane są nasze granice pomaga nam zamknąć za sobą przeszłość i przywraca energię do życia. Z upływem kolejnych sesji Pani Anna odkrywa, że boi się poczuć tęsknotę za matką, bo dopuszczenie do siebie miłości do niej naraża ją na przeżywanie bardzo silnego lęku przed jej utratą. Obraz ojca pozostaje wyidealizowany do czasu przeżycia żałoby po nim, pogodzenia się z jego przedwczesną śmiercią i pozwolenia sobie na ból z tym związany.

Podczas licznych rozmów łatwo dostrzec, że Pani Anna zniekształca również obraz mężczyzn, z którymi budowała związki. Jedni pozostają idealni, inni są do niczego. Przypuszczam, że ten mechanizm- idealizacji- dewaluacji mógł w niektórych relacjach występować naprzemiennie. Pani Anna ma nie tylko wobec siebie bardzo wysokie wymagania, ale również wobec swoich partnerów. Jeśli je spełniają są O.K., jeśli nie zrobią czegoś na czas, albo w sposób w jaki by sobie życzyła czuje się urażona i odrzucona, wręcz niekochana. Stają się na jakiś czas tą „złą matką”, albo to ona odchodzi, bo rozczarowanie jest nie do zniesienia. Wtedy właśnie dochodzą do głosu objawy depresyjne. Sposobem przerwania takich destrukcyjnych relacji jest ciągłe dostosowywanie swoich oczekiwań do możliwości i ograniczeń ( w tym emocjonalnych ) drugiej osoby, umiejętność dostrzegania tych „dobrych” i „złych” stron jednocześnie. Innymi słowy tolerancja ambiwalentnych uczuć wobec partnera. Wyjście z depresji oznacza zgodę na przeżywanie zawodu, czy rozczarowania w relacjach z innymi i z samym sobą. Oznacza akceptację tych dużych i wielu małych, codziennych strat – utratę naszych wyobrażeń i oczekiwań wobec innych i siebie.

Pani Anna zrezygnowała z kolejnych, wyczerpujących egzaminów na aplikację. Podjęła podyplomowe studia z prawa europejskiego, aby wrócić do zawodu. W relacjach z matką przestała złościć się o „wszystko”, korzysta z jej pomocy, odwiedza ją. Nauczyła się, że gotowanie i wyręczanie jej jest sposobem w jaki matka okazuje jej miłość. Już bez przerażenia dostrzega jak się starzeje i niedługo sama będzie potrzebować jej pomocy.

Po raz pierwszy doświadczamy „stanu depresyjnego” jako malutkie dzieci, gdy okazuje się, że matka nie może spełnić wszystkich naszych potrzeb i zrobić tego od razu. Gdy spóźnia się z karmieniem, lub ze zmianą pieluchy, gdy nie może pomóc na ból brzucha. Właśnie wtedy dziecko zaczyna się złościć na nią, smucić, a później przeżywać pierwsze poczucie winy. Umiejętne poradzenie sobie z tymi rozczarowaniami, wyposaża nas w tą zdolność na całe życie. Właśnie w pierwszych latach życia psychoanaliza szuka przyczyn depresji. Jak starałam się pokazać, wychodzenie z depresji to długotrwały proces. Nie wystarczą afirmacje i pozytywne myślenie. Chodzi raczej o przeżywanie uczuć, często nieprzyjemnych, bolesnych. Dopiero takie „odmrożenie” emocji, daje trwały powrót do życia, uwalnia przepływ energii. Niedepresyjność często mylona jest w naszych czasach z byciem zawsze zadowolonym i świetnie sobie radzącym, a depresja kojarzona z przeżywaniem smutku. Tak, jakby w kulturze sukcesu nie było miejsca na takie uczucia, jak bezradność, smutek, czy żałoba. Tymczasem, właśnie niemożność „wypłakania się” sprawia, że generujemy objawy lękowe, czy depresyjne.

Justyna Glińska

Leczenie depresji szansą na lepsze życie

Dlaczego nie mogę się cieszyć ?

Znowu jestem smutny i zmęczony.

Nie chcę, żeby inni zobaczyli jak jest naprawdę.

Wstyd mi się przyznać, że nic mi się nie chce.

Nie powinienem się bać, przecież robiłem to wiele razy.

Powinienem być silny, nie mam powodu do zmartwień.

Te i wiele podobnych myśli towarzyszy nam w sytuacji pogorszenia nastroju, spadku formy, a wreszcie wystąpienia objawów depresji. Zaprzeczenie i negacja przeżywanych uczuć prowadzi w rezultacie do ich nasilenia. Wynika to z faktu, iż boimy się swoich słabych stron i trudności, które pojawiają się w życiu. Nie tolerujemy wątpliwości, poczucia zagubienia, bezradności. Oczekujemy od siebie zdecydowania, dobrego radzenia sobie ze stresem. Przyczyn należy szukać w naszej kulturze, która promuje głównie pozytywne emocje, a także w sposobie wychowania, w którym zabrakło rozmów na temat różnych uczuć.

W obliczu tych przekonań stany depresyjne, czy depresja rozumiana jako reakcja na sytuacje stresowe staje się powodem wstydu i napiętnowania.

Kiedy pojawiają się objawy depresji: lęk, brak motywacji do działania, obniżony nastrój, pierwszą naszą reakcją na nie jest sprzeciw i brak akceptacji choroby. Zalecenie lekarza o długotrwałym przyjmowaniu leków i podjęciu psychoterapii często budzi zdziwienie i niedowierzanie. Wydaje nam się, że przecież powinniśmy sami umieć sobie poradzić.

Tymczasem umiejętność przyjęcia pomocy, czy to ze strony specjalistów, czy bliskich osób i przyznanie się do zachorowania, czy też kryzysu psychicznego daje prawdziwą szansę na przezwyciężenie go i dalszy rozwój. Paradoksalnie, przyznanie się do słabości i „nieradzenia sobie” stwarza możliwość wyjścia z depresji. „Wyrzucanie sobie” zachorowania utrwala negatywny obraz samego siebie, wzmaga poczucie winy, a tym samym wzmacnia objawy depresji.

Ważne, aby zrozumieć powody kryzysu i dokonać potrzebnych zmian w życiu. Często przyczyny te sięgają całego naszego życia, a bieżąca sytuacja była tylko okazją dla ich ujścia.

W ujęciu psychodynamicznym depresja rozumiana jest m.in. jako „zamrożenie uczuć”. Zamrożeniu, czy wytłumieniu ulegają takie nieprzyjemne uczucia jak: złość, smutek, poczucie straty, poczucie porażki, rozczarowanie. „ Nie dopuszczane” do głosu z czasem powodują objawy somatyczne, brak energii i siły do działania. Depresja, która potocznie rozumiana jest jako załamanie, czy poddanie się, jest w gruncie rzeczy nie poddawaniem się takim stanom, jak żałoba, porażka, złość. Im bardziej walczymy z tym co nieuniknione w życiu, tym mocniej te uczucia utrwalają się, ale w formie przewlekłych objawów. Stan depresyjny jest zatem sygnałem, że próbujemy o czymś nie myśleć, czegoś nie czuć, czegoś ważnego w naszym życiu nie widzieć.

Dzięki leczeniu depresji mamy szansę lepiej zrozumieć siebie, swoje otoczenie, ale też dokonać potrzebnych zmian w dotychczasowym, często nawykowym sposobie myślenia i reagowania. Możemy także zweryfikować nasz system wartości i odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla nas naprawdę ważne.

Przykład:

Andrzej ma 34 lata. Mieszka sam, rok temu rozstał się ze swoją długoletnią partnerką, z którą ma sześcioletniego syna. Od 2 lat pracuje na dwóch etatach w firmach ochroniarskich w charakterze specjalisty sprzedaży. Skończył Szkołę Policyjną i przez wiele lat pracował w policji. Zmienił pracę z powodu niskich zarobków, chociaż sprawiała mu dużą satysfakcję. Obecne zajęcie traktuje jako przejściowe, będąc w związku postawił sobie za cel zbudowanie domu dla swojej rodziny. Prowizyjny system wynagrodzenia sprawia, że pracuje po 14 godzin dziennie, aby jak najwięcej zarobić.

W ostatnim czasie z powodu nasilających się kłopotów ze snem ( wczesnego wybudzania się i trudności w zasypianiu ) zgłosił się do lekarza rodzinnego, który skierował go do psychiatry w celu dobrania odpowiednich leków. Po przeprowadzeniu szczegółowego wywiadu przez lekarza okazało się, że problemom ze snem towarzyszy uczucie ciągłego zmęczenia, brak zaangażowania w pracę, unikanie sytuacji towarzyskich, lęk w kontaktach z klientami, którego wcześniej nie było, a także brak wiary w przyszłość, pesymizm, Andrzej usłyszał, że opisane objawy świadczą o depresji i oprócz leków przeciwdepresyjnych dostał zalecenie rozpoczęcia psychoterapii.

Długo rozważał propozycję lekarza i miał wątpliwości, czy potrzebuje tak intensywnej pomocy. Nasilająca się bezsenność skłoniła go jednak do wzięcia leków. Postanowił też spotkać się chociaż raz z psychologiem, aby sprawdzić na czym polega psychoterapia. Podczas kilku wstępnych konsultacji wspólnie z terapeutą zastanawiał się na czym polega jego niechęć do korzystania z leczenia.

Andrzej przyznał się, że uczęszczanie na terapię i przyjmowanie leków świadczy dla niego o tym, że jest słabym człowiekiem. Uznanie przez niego faktu, że ma problemy psychiczne, że zachorował na depresję sprawia, że czuje się gorszy od innych, myśli o sobie, że nie poradził sobie ze stresem w życiu. Przyznanie się do tej „słabości” wobec rodziny, czy przyjaciół nie wchodzi w grę – obawia się wyśmiania i negatywnych ocen z ich strony.

Zarówno w domu rodzinnym, a później w szkole i w pracy w policji wymagano od niego skutecznego działania. Okazywanie emocji, czy bezradność były negatywnie oceniane, a w domu karane przez ojca. Andrzej dobrze pamięta sytuację ze szkoły, kiedy został zaatakowany przez chłopców ze starszej klasy. Bronił się, ale ich było więcej. Przyszedł do domu posiniaczony i zapłakany, a ojciec tylko drwił z niego, wymierzył mu policzek i przez wiele dni dawał do zrozumienia, że syn go rozczarował. Mama Andrzeja była przeciwieństwem ojca, ciągle się o niego bała i nadmiernie troszczyła. Na trudne sytuacje reagowała dużym lękiem, wpadała w panikę, często płakała. Andrzej do dziś pilnuje się, żeby nie mówić jej o wielu rzeczach, bo obawia się jej silnej reakcji, zdenerwowania. Relacje z ojcem pozostały napięte przez całe życie. Andrzej czuje się przez niego krytykowany i poniżany. Ojciec wyraźnie daje do zrozumienia, że jest niezadowolony z wyborów zawodowych syna, miał wobec niego inne oczekiwania, których Andrzej nie spełnił. Dodatkowo brak ślubu i rozpad związku powoduje, że ojciec nazywa Andrzeja nieudacznikiem życiowym.

Andrzej w całym swoim dorosłym życiu starał się odciąć od wpływu rodziców. Ograniczył kontakty z nimi i próbował budować solidne podstawy dla swojej przyszłości. Jest bardzo sumiennym pracownikiem, zawsze stara się spełnić oczekiwania przełożonych, a za każdą porażkę długo się obwinia. Rozpad swojego związku również traktuje jako porażkę i wyrzuca sobie błędy, które popełnił. Jednocześnie bardzo angażuje się w relacje z innymi ludźmi, zawsze stara się spełnić ich prośby, nawet kosztem swojego czasu, czy zmęczenia. W ostatnim okresie z powodu pracy na dwóch etatach przestał uprawiać sport i realizować jakiekolwiek swoje zainteresowania. Problemy ze snem, nasilający się niepokój, apatię traktuje, jako „słabość organizmu”, którą należy zwalczyć. Bardzo trudno przyjąć mu, to o czym mówi psycholog, że wymagania jakie sam sobie stawia, brak odpoczynku i relaksu i negatywne myślenie o sobie są powodem jego depresji. Powoli zaczyna rozumieć, że im bardziej zarzuca sobie słabość, brak odporności, tym gorzej sam ze sobą się czuje. Widzi, jak bardzo dotychczasowy sposób myślenia wpływa na jego samopoczucie. Psycholog próbuje mu pokazać, jak powtarza wobec siebie, to co czynił jego ojciec, jak sam siebie krytykuje i poniża.

Taki krytyczny, a nie rozumiejący stosunek do siebie sprawia, że w sytuacji zmian, stresu, czy zwiększonego wysiłku, kiedy kondycja psychofizyczna pogarsza się nie potrafimy sobie odpuścić i pozwolić na zmęczenie, czy gorsze samopoczucie. Zamiast przyjrzeć się swoim uczuciom, wyjść naprzeciw potrzebie odpoczynku, czy skorzystania z pomocy jesteśmy skłonni skarcić się za to, że przestaliśmy funkcjonować tak dobrze, jak kiedyś. Taka postawa w rezultacie nasila objawy depresyjne, bo rodzi silny wewnętrzny konflikt pomiędzy prawdziwymi potrzebami, a niemożliwymi do zrealizowania wymaganiami.

Pierwszym krokiem do wyjścia z depresji jest akceptacja tej „słabości”, jaką jest choroba. Duża część pracy terapeutycznej polega na zmianie krytycznego stosunku do siebie na bardziej rozumiejący i analizujący szerszy kontekst pewnych zdarzeń. Patrząc na depresję z tej perspektywy, zachorowanie i podjęcie właściwego leczenia może być źródłem ważnej zmiany w dotychczasowym funkcjonowaniu, która przygotowuje do lepszego radzenia sobie stresem w przyszłości.

Justyna Glińska